Ks. Bp Franciszek Hodur (1866-1953)
"Pisma" t. 1
Spis treści: Jaki Kościół? Katechizm Mężowie, którym Kościół Narodowy oddaje cześć Nasza wiara Prawo istnienia Polskiego Narodowego Kościoła Rzym czy Polska? Dogmat o piekle Słowa prawdy, pociechy i nadziei Wolny Kościół i wolna religia |
Przedmowa ZESPÓL REDAKCYJNY Warszawa, dnia 5 marca 1967 r., w 70 rocznicę zorganizowania PNKK. |
Digitalizacja i opracowanie Jacek Dziarmaga marzec 2020 |
Modernizm religijny jest odbiciem kierunków
literacko-artystycznych modnych w latach
1880—1910 we-wszystkich niemal dziedzinach
twórczości. I czy to będzie angielski „modern
style", czy francuski „l'art nouveau", czy
austriacko-węgierska "secesja" — zawsze
występuje w ścisłym połączeniu ze stanowiskiem
światopoglądowym, domagając się akceptacji przez
Kościół nowoczesnej cywilizacji i osiągnięć na
polu naukowym. Moderniści tej miary co ks. prof.
A. Loisy, ks. E. Le Roy, ks. A. Fogazzaro
próbują ocenić krytycznie działalność kościoła w
ciągu wieków, ukazują anachronizmy i skostnienia
w systemie doktrynalnym Kościoła, postulują
reformę teorii i praktyki kościelnej w duchu
sobie właściwej współczesności, zwracają Uwagę
na przeżyty formalizm i potrzebę rozpatrywania
życia religijnego chrześcijan w kategoriach
wewnętrznych, głębszych, indywidualnych. Do
głosu dochodzi symbolizm i deracjonalizacja
wierzeń, podkreślanie konieczności Osobistego
przeżycia Bóstwa i wejścia z nim w kontakt za
pomocą, indywidualnie wybranych lub
wypracowanych metod i środków. Francuz A. Sabatier, anglik G. Tyrell, austriak F. von Hügel wysunęli szereg tez, znamiennych dla modernizmu religijnego końca XIX w. Głosili oni m. in., że „objawienie Boże nie mogło być niczym innym, jak uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga; że dogmaty podawane przez Kościół jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są swego rodzaju interpretacją faktów religijnych, którą umysł ludzki wypracował sobie z dużym wysiłkiem; że dogmaty wiary należy pojmować według ich funkcji praktycznej, tzn. jako zasady obowiązujące w działaniu, nie zaś jako zasady wierzenia; że - wreszcie - istnieje sprzeczność między tymi zdarzeniami, o których opowiada Pismo Św., a tymi, na których opierają się dogmaty Kościoła. Stąd ten, kto patrzy krytycznie, może odrzucić jako fałszywe te fakty, w które kościół wierzy jako w najbardziej pewne, gdyż zgoda umysłu na akt wiary zasadza się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw"1. Oczywiście te i tym podobne poglądy, zmierzające w rezultacie do przeprowadzenia rozdziału między religią a wiedzą świecką, między kościołem a państwem, a w samej religii — między danym i prawdopodobnym, nie mogły ujść uwadze Watykanu. W jednym roku 1907 ukazały się aż dwa dokumenty: osławiony dekret Piusa X „Lamentabili" i tegoż papieża encyklika „Pascendi", które potępiły w bezwzględny sposób nie tylko twierdzenia modernistów, ale i samych autorów. Wprowadzono od 1910 r. przysięgę antymodernistyczną, którą składają od blisko 60 lat wszyscy kandydaci do wyższych święceń (diakonatu i kapłaństwa) i obostrzono tzw. czujność wewnętrzną. Podstawę do tych gwałtownych wystąpień znalazł kościół rzymskokatolicki w kanonach I Soboru Watykańskiego (1870 r.), które z pasją i niespotykanym apodyktyzmem wyklinały każdego, kto odważyłby się twierdzić, że ma rozum i z praw jego pragnie skorzystać. Oto przykłady: „Jeśli ktoś twierdzi, że jest rzeczą niemożliwą albo niewskazaną, ażeby człowiek został pouczony przez Objawienie Boże o Bogu i czci, jaką mu powinien oddać — niech będzie wyklęty"2 albo: „Jeśli ktoś twierdzi, iż nauki ludzkie można uprawiać z taką swobodą, że ich twierdzenia, choćby się sprzeciwiały nauce objawionej, mogą być przyjęte za prawdziwe i przez Kościół nie mogą być odrzucone — niech będzie wyklęty"3. Modernizm nie ograniczył się do Europy. Jako kierunek sugestywny, oparty na przesłankach rozumowych, zawędrował szybko również do innych części świata. W Ameryce przybrał formę nieco odmienną i znany jest pod nazwą amerykanizmu. Nie wolno zapomnieć, że Ameryka Północna w połowie XIX w. liczyła zaledwie 26 mln mieszkańców, ale w pięćdziesiąt lat później już 75 mln. Owe 50 mln ludzi przybyło do Ameryki Półn. w ciągu 50 lat, a więc przeciętnie 1 mln rocznie. Utworzył się osobliwy konglomerat ludzki zarówno pod względem etnicznym, jak narodowościowym, jak też i religijnym. Imigranci, wyzwoliwszy się z ciasnych ram ekskluzywizmu narodowego i kościelnego w tym lub owym kraju europejskim rozpoczęli bardzo swobodnie głosić poglądy, za które ich nikt nie wyklinał, nie ścigał i nie piętnował. W wyniku tego powstało szereg nowych kierunków religijnych, ugrupowań, sekt i kościołów. Ich rozwój był tym łatwiejszy, że w następnych latach, tj. 1900—1920 przybyło dalsze 50 mln imigrantów, a wśród nich wielu z Polski, będącej pod zaborami. Polacy, którzy znaleźli się w Ameryce Płn. w latach 1860—1920, przynieśli ze sobą przynajmniej kilku wartości duchowych. Najpierw przynieśli do Ameryki głęboką wiarę w Boga, wiarę, za której przejawy, chociażby w formie polskiego pacierza czy posiadanie polskiej książki religijnej — zaborcy w Polsce prześladowali. Przynieśli następnie umiłowanie tradycji narodowych, ożywionych przez romantyzm polski. Przynieśli — wreszcie — przekonanie o prawie narodu polskiego do życia. Ciężkie dni rozbiorów musiały się przecież skończyć. Swoista apokaliptyka polska znalazła wyraz w koncepcji historiozoficznej przypisującej narodowi polskiemu rolę zbawczą, rolę „mesjasza narodów", Ów polski mesjanizm, oficjalnie proklamowany w r. 1831 w pismach naszego filozofa J. M. Hoene-Wrońskiego, rozwinął się szczególnie po klęsce powstania listopadowego. Nie był to mesjanizm indywidualny A. Towiańskiego, lecz zbiorowy, narodowy. W jego interpretacji lżejsze stawały się cierpienia narodu polskiego i wyższą zdawała się być nadzieja wyzwolenia 4. Ostateczny wyraz temu kierunkowi nadali A. Cieszkowski i B. Trentowski. Wyeksponowany został moment „prawdy" i „harmonii" społecznej, której odbicie zawierają Psalmy przyszłości Zygmunta Krasińskiego. Tak więc zostały pokrótce scharakteryzowane najważniejsze warunki charakterystyczne dla okresu, w którym wystąpił i działał i pisał ks. bp Franciszek Hodur. Franciszek Hodur urodził się 1.IV.1866 r. w Żarkach koło Krakowa z ojca małorolnego krawca wiejskiego. Po skończonej szkole ludowej zyskał poparcie i pomoc znanej krakowskiej rodziny profesorskiej — Krzyżanowskich, co umożliwiło mu ukończenie gimnazjum Nowodworskiego w Krakowie. W latach 1884—1888 Franciszek Hodur odbywa studia teologiczne w seminarium metropolitalnym w Krakowie, przyjmuje święcenia niższe i zostaje zwolniony z seminarium za udział w ruchu ludowym, zainicjowanym przez ks. St. Stojałowskiego. W r. 1890 wyjeżdża Hodur do USA, gdzie po przedłożeniu opinii od rektora z seminarium krakowskiego, kończy studia teologiczne w Bett, Pa. Dnia 19.VIII.1893 r. bp 0'Hara udzielił mu święceń kapłańskich. W Ameryce ks. Hodur nie zapomniał, że jest synem chłopa, że lud polski musi mieć swe prawa, że wolność, której Polacy podówczas pragnęli i niepodległość, za którą tęsknili — muszą być pełne, muszą objąć ziemie polskie i polską duszę. „Scrantoński memoriał", opracowany przez ks. Hodura w r. 1897 i adresowany do rzymskiej Stolicy Apostolskiej niebawem to potwierdził: „Nieszczęśliwe stosunki polityczne, ekonomiczne, społeczne, a po części i religijne panujące na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej Polskiej, pozostających obecnie pod panowaniem Austrii, Rosji i Prus, pchnęły wielką masę ludu polskiego do wędrówki za morze. Na ogromnej przestrzeni Stanów Zjednoczonych Ameryki Półn. osiedlili się Polacy w grupach mniejszych lub większych, przy fabrykach, kopalniach węgla i na farmach. Ogółem liczy obecnie ludność polska w Stanach Zjednoczonych od jednego i pół do dwóch milionów dusz. Przeważnie w wielkich środowiskach węglowych znajdujemy roboczy lud polski. Cementem, który go spaja, jest wiara św., poczucie wspólnego pochodzenia i wspólnej niedoli. Przy kościołach też powstały pierwsze związki i organizacje, a parafia dotychczas jest najlepszym stowarzyszeniem Polaków. Niestety parafie polskie opierały się od początku na fałszywych podstawach. Grunty, kościoły, szkoły, plebanie i wszystko bliższy mające związek z kościołem nabyte za pieniądze złożone przez naród polski i utrzymane przez lud polski, nie są własnością tegoż narodu ale biskupów, przeważnie irlandzkiego pochodzenia. Lud przeto nie ma żadnego wpływu na rozwój materialny Kościoła, o tyle tylko chyba, że ze swej kieszeni pokrywa wszystkie wydatki, buduje i ozdabia świątynie. Księża przy takich biskupich kościołach niestety nie zawsze powodują się bezinteresownością i miłością ludu, zależni tylko od biskupa i na prawach misyjnych pozostając, nie dbając wiele o lud, ale za to dużo o łaskę biskupów. Pod płaszczem też książąt Kościoła, którzy nie znają ani języka, ani historii, ani charakteru naszego, potworzyły się wprost potworne stosunki społeczno-religijne. Naród obdzierany przez księży, którym raczej miano poborców podatkowych i pijawek się należy — maltretowany, uciskany, wyszydzany i policzkowany, udawał się do biskupów z prośbą o ulgę, o zmianę księdza, o jakieś prawa, o obronę przed księdzem tyranem, ale zawsze odchodził niewysłuchany i zlekceważony. Dzieje kolonii polskiej w Chicago, New York, Cleveland, Buffalo, Bay City, Scranton, Philadelphia, Nanticoke, Wilkes-Barre i wielu innych, w których żyją setki tysięcy Polaków mogłoby zaświadczyć, co za okropne i tragiczne sceny odegrały się w polskich kościołach. Naród doprowadzony postępowaniem księży i traktowaniem biskupów do ostateczności, widząc deptane prawa Boże i swoje, starał się demonstrować na ulicach, by zło naprawiono, ale wtedy interweniowała administracja państwowa i przy pomocy policji zmuszała lud do uległości znienawidzonemu kapłanowi i biskupowi, jako właścicielom danego kościoła. Ażeby więc położyć tamę zamętowi i skandalom, bardziej uświadomiona część narodu polskiego w Ameryce postanowiła prosić Stolicę Świętą o przeprowadzenie pewnych reform w zarządzie Kościoła, o ile się to tyczy gmin polskich. Prośba obejmuje cztery punkty: 1) Prosimy o przedstawiciela Polaka w episkopacie USA — by mógł być pośrednikiem między ludem polskim, Stolicą Apostolską a biskupami Ameryki i orędownikiem naszych spraw. 2) O zgodę na unarodowienie własności kościelnych, tj. by majątki kościołów polskich były zapisane w sądach na delegatów przez gminą wybranych. 3) O przyznanie ludowi tych praw, które ma w Europie tzw. kollator czyli patron, a mianowicie, by biskup prosił lud przy obsadzaniu probostwa o zgodę na osobę danego księdza. 4) O prowadzenie administracji finansowej kościoła przez ludzi z łona parafian wybranych. Poza tymi postulatami nie tyczącymi się dogmatów wiary ani ustroju św. Rzymskokatol. Kościoła, poddajemy się z całym zaufaniem kierownictwu św. Matki Kościoła, zbudowanej na opoce Piotrowej, przyrzekamy żyć i umierać jako wierni wyznawcy jedynie prawdziwego Zgromadzenia Jezusowego na ziemi" 5. W 1898 r. biskupi rzymskokatoliccy w Ameryce rzucili na ks. Hodura klątwę. W odpowiedzi ks. Hodur napisał broszurę pt. „Nowe Drogi", wydaną w Scranton w r. 1901, w której głosił m. in.: „Lud scrantoński i ci, co z nim trzymają, znają tylko jednego biskupa, jednego mistrza nad sobą, Jezusa Chrystusa, i znają księży, którzy mają w Jego imieniu głosić ewangelię czystą, żyć po bożemu i naród do Boga prowadzić. Infuła jest dla nas symbolem tyranii, przewrotności, a pastorał przypomina bat ekonoma i nahajkę kozacką. Więc precz z infułami, precz z pastorałami" 6. W r. 1907 ks. Hodur został wybrany przez synod Polsko-Narodowego Kościoła biskupem i otrzymał 29 września tegoż roku sakrę biskupią w Utrechcie. Biskupem był aż do śmierci, tj. do dnia 16.11.1953 r. Owe 60 lat pracy niestrudzonego bojownika o prawa polskiego ludu pracującego, o wyzwolenie duszy polskiej z niewoli watykańskiego obskurantyzmu religijnego, o powstrzymanie procesu wynarodowienia Polaków w USA i o położenie kresu wyzyskowi naszych braci przez niemieckich oraz irlandzkich biskupów i księży — stały się konkretem na miarę religijną i polityczną. Nie tylko praca kościelna, organizacyjna, misyjna wypełniała czas biskupowi Hodurowi. On także pisał. Jego pisma mają charakter doraźny. To nie są traktaty i uczone wywody ks. Loisy'ego, czy O. Piotra Teilharda de Chardin. Mają jednak dużo cech i wątków przypominających pisma XIX i XX-wiecznych modernistów, postulaty są śmiałe, postępowe. Czuje się, że Hodurowi ciasno i duszno było w kościele kanonów i klątw, tak jak ciasno było licznym kardynałom i biskupom podczas II Soboru Watykańskiego. Solidaryzował się bp Hodur z tymi, którzy dawali podówczas początek nowym tendencjom, dojrzewającym w kościele katolickim na naszych oczach w formie tzw. katolicyzmu otwartego. Krytykował tak, jak moderniści przeżyte formy życia kościelnego, wysuwał program śmiałych reform w dziedzinie religijnej ideologii, głosił względność prawdy dogmatycznej, podległej zmienności dziejów i przeciwstawiał ją prawdzie absolutnej, którą upatrywał w Bogu samym przez każdego indywidualnie odczutym i przeżytym. Sakramentom nadał znaczenie symboliczne, a nie magicznych formułek. Bo Hodur szanował pracę, szanował ludzi pracy, dlatego bronił ich. W jego ujęciu kapłaństwo i biskupstwo — to służba człowiekowi, ludzkości. Feudalną koncepcję kapłaństwa jako klasy uprzywilejowanej, upierścienionych i upstrzonych fioletowymi obszywkami biskupów — władców — odrzucił. Kapłan — to nie tylko liturg i kaznodzieja, to także społecznik, nauczyciel, duchowy wódz grupy narodowościowej. Polski kapłan — to patriota w najlepszym tego słowa znaczeniu. Bo Hodur wierzył i nauczał, że Polski Narodowy Katolicki Kościół odegra poważną rolę w życiu całego narodu. Mesjanistyczne poglądy posłużyły Hodurowi za tworzywo do skonstruowania teorii o roli zorganizowanego przez siebie Kościoła, co znalazło wyraz w haśle tego Kościoła: „Prawdą, Pracą, Walką — zwyciężymy". W pismach bpa Hodura jest sporo momentów pięknych, nawet literacko postawionych na poziomie wyższym od przeciętnego. Niestety, pisma jego, mimo że ukazywały się w nakładach olbrzymich — są całkowicie wyczerpane. Nie ma ich ani w Ameryce, ani w Polsce. Stąd też powstała myśl zebrania i wydania ich. W piśmie pracowników naukowo-dydaktycznych Kościoła Polskokatolickiego do Prezydium Rady Kościoła Polskokatolickiego w PRL z dnia 30.XI.1966 r. czytamy: „1 kwietnia 1966 r. minęło sto lat od dnia urodzin wielkiego Polaka, reformatora religijnego i pierwszego biskupa Polskiego Narodowego Katolickiego Kościoła. Cały rok 1966 poświęcony był w PNKK w Ameryce i w Kościele Polskokatolickim w Polsce uroczystościom związanym z tą rocznicą. Imię Księdza Biskupa Franciszka Hodura stało się dziś sławne nie tylko wśród wyznawców Kościoła Narodowego, lecz wzbudza coraz szersze zainteresowanie szerszych kręgów polskiego społeczeństwa w kraju i za granicą. Przyczyna tego wydaje się być zrozumiała: trwa przecież i rozwija się podstawowe dzieło życia bpa Hodura — Polski Narodowy Kościół. I to uzasadnia dostatecznie owo narastające zainteresowanie osobą polskiego reformatora religijnego przełomu XIX i XX wieku. Bp Hodur należy niewątpliwie do tej klasy postaci historycznych, których życie i dzieło powinny stać się przedmiotem osobnej monografii. Nie ma dotąd monografii o bpie Hodurze. Nie napisano jej ani w Ameryce ani w Polsce. Pracuje nad nią jeden z naukowych pracowników Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Jednak owa monografia nie obejmuje całości działalności pisarskiej bpa Hodura. Dlatego też pracownicy naukowi Sekcji Starokatolickiej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej powzięli myśl systematycznego i naukowego wydania całości pism bpa Hodura w Instytucie Wydawniczym przy Radzie Kościoła. Zobowiązanie to podejmujemy w przeświadczeniu, że przez nie uczcimy godnie pamięć Wielkiego Biskupa w 100-lecie jego urodzin, a Polskiemu Kościołowi Narodowemu w Polsce i Ameryce oddamy rzetelną przysługę. Niestety nie wszystkie pisma bpa Hodura są dla nas dostępne. Składając niniejsze zobowiązanie, prosimy równocześnie Prezydium Rady Kościoła o pomoc w otrzymaniu brakujących pism, broszur i druków ulotnych". Pismo podpisali księża: doc. dr Antoni Naumczyk, dr Edward Bałakier, dr Szczepan Włodarski, dr Jan Małuszyński, mgr Wiktor Wysoczański. Wymienione osoby opracowały do nin. tomu część pism bp Hodura. Są to najważniejsze pisma sprzed roku 1930, ułożone według określonego schematu tematycznego. Została w nich poprawiona pisownia oraz dodane objaśnienia w przypisach. Żywimy nadzieję, że słowa Autora, jak również i nasze uwagi zostaną przyjęte przez Czytelników z tymi uczuciami, jakimi darzyli i darzą wciąż nieodżałowanej pamięci bpa Franciszka Hodura. |