Polskie tradycje
Zielone
Świątki
|

( pocztówka
świąteczna,pocz. XX w.,
mal. NN.) |
Zielone
Świątki były w Polsce radosnym świętem rolników i pasterzy.
Powszechnie zdobiono zielenią kościoły, chaty, dwory. Zatykano gałęzie
za drzwi i obrazy, wysypywano tatarakiem ścieżki i podłogi. Obchodzono
procesjonalnie pola i śpiewano pieśni kościelne dla zabezpieczenia
przed gradem.
Pasterze maili bydlętom rogi, oprowadzali je uroczyście,
a następnie ucztowali w polu. W niektórych okolicach był zwyczaj obierania w ten dzień króla
pasterzy, co kończyło się wesołą zabawą. Zdarzało się też we
dworach, że Zielone Świątki traktowano jako zakończenie cyklu
wielkanocnego, a więc znów wyprawiano ucztę, jakby drugie święcone, i
dzielono się jajkiem.

(mal.
NN) |
W miastach zaczął
się kształtować zwyczaj odbywania w te dni dalszych spacerów
podmiejskich.
Zdobienie zielenią domostw przybierało czasem
rozmiary tak znaczne, że troskliwi gospodarze musieli bronić lasów. |
Mieszkańcy
miast odbywali w te dni tradycyjne wycieczki pod miejskie, połączone
z wesołymi zabawami. Warszawiacy spędzali te święta zwykle na
Bielanach. Bielanami nazywano w dawnej Polsce Kamedułów jako
zakonników chodzących w bieli i od nich powstały nazwy ich
pustelniczych klasztorów założonych najpierw pod Krakowem, a następnie
w Warszawie. Darowany przez króla Jana Kazimierza obraz św. Bonifacego
sprowadzono z Warszawy na Bielany z wielką uroczystością przy udziale licznego tłumu
pobożnych w drugi dzień Zielonych Świątek. Król wyjednał również
przy tym papieską bullę dla Bielan na odpust w tymże dniu. Odtąd też datują się tradycyjne pielgrzymki Warszawiaków
w Zielone świątki na Bielany.

Bielany
pod Warszawą w Zielone Świątki
(rys.
Andriolli, 1874 r.)
Dawniej był zwyczaj, że warszawscy mieszczanie udawali się
do Golędzinowa na prawy brzeg Wisły (była tam kępa Golędzinowska
pokryta lasem, której już dzisiaj nie ma). Tam corocznie wyprawiano w
Zielone święta wesele ubogiej cnotliwej dziewczynie ze Starego
Miasta. Promy płynące z biesiadnikami umajone były zielenią, a podczas
ogólnej biesiady weselnej wójt warszawski zbierał od obecnych znaczny
zwykle posag dla nowo poślubionej panny. Za króla Jana Kazimierza w
czasie wojny, tradycyjna majówka weselna — z powodu Szwedów za Wisłą
— nie mogła nastąpić do Golędzinowa. Obrano więc na miejsce zabawy
bezpieczniejsze Bielany i połączono odtąd majówki golędzinowskie z odpustem w Zielone świątki
na Bielanach. Nadawał się do tego wybornie piękny las nad Wisłą,
wśród którego nie dawno był założony klasztor.

( wycinanka
"kodra"
Justyna Grzegory, 1959r.)
Warszawiacy w Zielone Świątki tłumnie
udawali się — pieszo, statkiem, dryndą, kolasą, szosą, wodą i
brzegiem — na Bielany, które w to święto traktowano jak drugą
Warszawę. Pełno tam było krzyku
i wrzasku. Karuzele, huśtawki,
diabelski młyn niosący wysoko — wszystko to przy dźwięku rozmai tych
kapel cieszyło uszy i oczy uczestników. Tańczono w rytm walca, polki,
oberka itd. Ucztowano też co niemiara. Sprzedawcy zachwalali parowe kiełbaski.
Raczono się winem, piwem, herbatą.
Ceniono karmelki. Wznoszono toasty:
„Niech żyją Bielany!"
|